...i zmarzły mi paluszki...
...nadeszła zima....
....i zmarzły kotom uszki.....
Połetka nie?
Tak wyglądają koty w wersji zimowej. Wszystkim jest zimno więc i kotom też, a co. Zachwycone nie były, ale pozowały. "Musiały, nie miały innego wyjścia" - podsumowała mnie moja mama.
No dzięki Ci matko. Toż to ja nie jestem dręczyciel zwierząt. Ja w dobrej wierze jednakże.
Florek ma się dobrze, aczkolwiek cierpi ostatnimi czasy na przerost ząbków, więc jesteśmy stałymi gośćmi w lecznicy. I otóż proszę sobie wyobrazić, że Florek jest tak luzackim kłólikiem, że większość zabiegów ma wykonywane bez podawania anestetyków, bo u kłólików to niebezpieczne może być. Nikogo nie gryzie, nawet nie próbuje, posłusznie daje sobie zaglądać do mordki i odpiłowywać zębolki. No czyż nie jest kochanym kłólikiem?
Tutaj właśnie Florek w wersji luzackiej, miętolony przez me dziecię.
Tak sie wyluzował, że sobie kolegę na chatę zaprosił....
I jeszcze słowo na wtorek....
Take care!