poniedziałek, 18 lipca 2016

Z racji...

...eksperymentowania z włosami wyglądam jak owczarek niemiecki.
Toż nie wystarczyło mi, że mi mężczyzna mój własny, rodzony tłukł, że mi lepiej w ciemnych włosach. Nieeeee. Bo co on tam wie, c'nie? A otóż wie. Lepiej niż ja. Nosz....Teraz łazi i się podśmiechuje: "Babon jesteś ruda!". Zaraz muszę pojechać do sklepu, żeby kupić jakiś kolor i wyjść z tej przygody z odrobiną chociaż godności. Jak mje włosy odpadną, to będziemy z Gorylem bardzo do siebie podobni.
W związku, iż dzisiaj ostatni dzień urlopu i jutro wracam do pracy, upał zrobił się tak niemożebny, że się człowiekowi płyny ustrojowe gotują. Koty-wiadomo, się opalają....


No, ale one lubią ciepełko.
W ogóle uprawiają głównie działalność balkonową...



A Ramzesa ciężko sfotografować, bo jest ciągle w ruchu, gdyż łapie muchy, które potem ze smakiem zjada. Także ja udaję się uprawiać działalność kuchenną, więc...

Take care!!!



poniedziałek, 4 lipca 2016

Bo Wam...

... nic nie powiedziałam. ale...



Tak, tak.

Się nam rodzina powiększyła. Z racji tego, że nie pisałam długo, kocie dziecko ma już dwa lata i wygląda zupełnie inaczej.

Ale, ale błysk w oku i bandyckie usposobienie pozostało.
A jakżesz doszło do permanentnego zakocenia? Otoż. Pewnego poranka koleżanka z pracy spytała mimochodem: "Ty lubisz koty, c'nie?" 
Mówiąc to sięgnęła po telefon w celu pokazania mi zdjęcia. Wyczułam pismo nosem, a będąc nieodporną na kocie wdzięki wrzasnęłam:"Nieeeee pokazuj mi!!!"
Piętnaście minut później podreptałam do niej skruszona mówiąc:"Poka!"
Okazało się iż kocie dziecko zostało przez nią znalezione w krzakach, było zadbane, czyste. Po przeszukaniu krzaczorów i niestwierdzeniu rodzeństwa i rodzicielki wzięła sierotkę do domu, która to (sierotka) musiała tam zostać porzucona, jako, że rzeczona koleżanka zamieszkuje obok dog pound(schronisko dla zwierząt).
Sama jest kociarą i posiada dwa egzemplarze. Jeden z nich został krótko przed odkryciem sierotki doświadczony życiowo spotkaniem z samochodem i musi mieć spokój bo jest rekonwalescentem, a drugi kategorycznie zaprotestował przeciwko powiększeniu kociostanu. Dlategóż dla sierotki poszukiwany był dom. Najlepiej koci i dobry.
No to teraz poproszę Państwa uprzejmie spojrzeć na dwa pierwsze zdjęcia. No i co? No to jak ja Państwa zdaniem miałam postąpić? No jak?!
Kocie dziecko zostało przywiezione jako gift dla pozostałych dwóch kotów, zresztą kompletnie niedoceniony!
I rozpoczęło rozrubę w chacie. I tak jest do dzisiaj.
Decyzja była jedyna słuszna i nigdy jej nie pożałowałam. Także...poki co...
Take care!


niedziela, 3 lipca 2016

Jednakowoż...

...fajnie się do domu wraca po czwartej nocce (jeszcze kuwa tylko trzy), a tu czekacz poranny...

Jak znam życie to miski są puste...
Dlategowoż (jest takie słowo? Po czwartej nocce jest) udaję się pod prysznic a Państwu życzę udanej niedzieli...
Take care!