...przez Abiego, więc piszę:))
Długa przerwa była spowodwana studiami, egzaminami i tego typu pierdołami.
Żyję jednak, i mam się dopsz. Koty też. Rządzą nami jak zwykle.
Co kot robi, kiedy nie zostanie nakarmiony o jedynej słusznej porze- szósta rano? Nie pokażę palcem kto wraca o tej godzinie z pracy i karmi koty. Potem ma day off, a koty się znają na zegarku!
Zatem...
6.05 - Kot Czarny podejmuje akcję. Dam głowę, że został namówiony do tego przez Kota Pasiastego, który nigdy nie zniżyłby się do proszenia o żarcie, z racji posiadania królewskich ancestorów. Wysyła więc plebs (Kota Czarnego). Mówiłam już, że kiedy sytuacja tego wymaga, potrafią ze sobą świetnie współpracować.
6.15 - Kot Czarny ładuje się człowiekowi na głowę, mrucząc jak traktor, bacznie uważając, aby włochaty ogon znalazł się na człowieka twarzy (w ustach) a zimy mokry szpiczasty nosek w okolicach ludzkiego oka. Mruczenie człowiekowi w oko to jest dopiero hardcore.
6.30 - ogon zaczyna wachlować uderzając po glacy* człowieka śpiącego obok człowieka docelowego. A nuż....
6.30 - z powodu braku jakiejkolwiek reakcji ze strony ludzi, Kot usadawia się na parapecie powyżej łóżka i wgapia się hipnotyzująco. Ponieważ jest czarny jak smoła, a w pokoju ciemnawo, wrażenie żółto-zielonych ślepi jest nie dla ludzi o słabych nerwach.
7.00 - ludzie bezczelnie śpią dalej, więc Kot spośród miliona swoich zabawek wybiera jedyną myszkę, z której nie udało nam się chirurgicznie usunąć dzwoneczka, i biega z nią po całym domu tupiąc jak słoń i mowiąc: prrrrrr.
7.15 - Kot Czarny miauczy histerycznie pod pokojem młodej. Młoda jak śpi to zapada w coś w rodzaju śpiączki, więc w duchu życzę mu powodzenia...
7.20 - Kot wraca do sypialni i zrzuca z hukiem mysz komputerową...
7.30 - Kot zgrabnie ląduje na nocnym stoliku i zaczyna szampańską zabawę z zatyczkami do uszu (takie wiecie, że niby wygłuszające).
7.40 - Kot zrzuca z nocnego stolika ładowarkę do telefonu, pojemniczek z soczewkami, krem na noc pod oczy (może zauważył, że mu się zmarszczki robią i chciał sobie smarnąć...) oraz buteleczkę z oliwką do skórek.
7.45 - człowiek płci męskiej, czując się winnym gramoli się z wyra, ze słowami, które nie nadają się do przytoczenia i idzie do kuchni dać biednym, głodnym kotkom mokrego żarcia. Suche w miskach jest naturalnie, ale cóż to za atrakcja...
W czasie tych wszystkich (jakże jednak skutecznych) zabiegów Kota Czarnego, Kot w Paski leży na kocim drzewku, udając że śpi. W momencie otwierania saszetki z żarciem materializuje się nagle przy michach.
8.00 - Kot Czarny opędzlowawszy dwie michy (bo Kot w Paski właściwie wylizuje tylko sosik bądź galaretkę) idzie do kuwety zostawić pamiątkę, po czym biega jak szalony po chacie z triumfalnym :prrrrrrr!
8.15 - człowiek odkleja sobie oczy i wstaje bo ma tutorial w szkole (Szlag!)
Jak więc widać mamy się dobrze i kwitniemy, a zwłaszcza lilie balkonowe.
Nareczcie!
Koty natomiast przechodzą różne metamorfozy...
To tyle od nas...
Take care!
*glaca - ze śląskiego:łysina
piątek, 6 lipca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A kroliczek gdzie?
OdpowiedzUsuńKtos kiedys napisal ze z dwoma kocurami latwiej (chyba Skrzacik...)... Dej Panie Boze zdrowia...
Dobrze, ze jestes.
OdpowiedzUsuńZazdraszczam kotow - ale tak cichutko i skromniutko, bo jednak padly by przy mnie z glodu.