piątek, 4 listopada 2011

Pacjentka się nam zbiesiła...

...a taka fajna kobitka była!
Nawet czasem coś z sensem była powiedziała,a teraz juz tylko F..K U!
No,ale żebyż tylko. Inne kwiatki też. Niby się tam śmiejemy, bo co nam pozostało,niby że mamy fun, ale...Ciężko nam patrzeć na kobitkę. Ciężko patrzeć na jej dzieci, które patrzą na nas i szukają jakiejś odpowiedzi. Dlaczego mama,przy której nie można było powiedzieć do siostry "ty głupku", klnie,wyzywa wszystkich bez wyjątku i pozbywa się odzienia w ciągu setnych sekundy w dining roomie.
Chcielibyśmy im powiedzieć,że to tylko jak przeziębienie i przejdzie. Chcielibyśmy im powiedzieć,że nie muszą się wstydzić, bo my już chyba wszystko widzieliśmy i nic nas nie zaskoczy. Zamiast tego,tylko robimy takie "wspierająco-pocieszające" miny.Jedna z córek powiedziała mi,że raczej by wolała widzeć mamę martwa,niż w tym stanie.Ja ją rozumiem. Ma złamane serce.
Mojej córce kazałam się zastrzelić,albo zrzucić z klifów w Howth jak zacznę jeść pety z popielniczki. Jak nie to ją bedę straszyć do końca jej życia. A potem jej dzieci. A potem dzieci jej dzieci. Taka jest moja ostatnia wola,którą niniejszym podaję do wiadomości na piśmie.

Koty żyją i mają sie dobrze,mruczą i grzeją. Jak piecyki. A w grudniu są trzy pay days! Ha!

Czyżby Maniut?



Normalnie wypisz-wymaluj!!!

i słowo na dzisiaj...



Take care!

1 komentarz:

  1. Pytanko: to co to za choroba? Demencja pacjentke dopadla?
    A.

    OdpowiedzUsuń