sobota, 24 grudnia 2011

Wszystkim życzymy Wesołych Świąt!!!




Take care!

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Z życia "Dębowego skrzydła"...

-Ubierz mi buty- poprosiła Angela łzawym głosem.
-Zaraz- odpowiedziałam- najpierw spodnie.
-Dlaczego zdjęłaś mi spodnie? Zostawiłaś mnie tutaj bez spodni,nie lubisz mnie.Dlaczego mnie nie lubisz?- zawodziła Angela
-Były mokre- wycedziłam, schylając się i próbując wpasować swój zadek pomiędzy umywalkę, a kosz na zużyte pieluchy w niewielkiej toalecie.
-Ubierz mi buty- zażadała stanowczo Angela,waląc mnie po plecach.
-Kto tutaj jest?-spytał pogodnie Andy wjeżdżając z impetem do łazienki na wózku.
-Widziałaś może mojego męża?-spytała Doreen wyłaniając się zza drzwi-taki wysoki,mamy razem iść grac w golfa.
-Nie chcę już- orzekł Andy podając mi na wpół zjedzony jogurt.
-Ubierz mi buty- zawyła Angela.
-Kochanie,powinnaś ubrac jej buty-orzekła Doreen zamykając za soba drzwi toalety i gasząc światło.

A tak z nowości,to dzisiaj zostałam uhonorowana przez BSY Group dyplomem - certyfikatem w dziedzinie:
Helath Care- Managing challenging Behaviour
Przyda się, jak widac:))


Słowo na dzisiaj...



Take care!

sobota, 26 listopada 2011

Samochodowe rozmowy z dziecięciem...

Jedziemy z dzidzią odebrać Maniucha z kastracji, droga piękna,że aż się chce jechać.
- Zdążymy, nie martw się- mówię do dziecka patrząc kątem oka na zegar w samochodzie -Nawet właściwie będziemy za wcześniej, tu nigdy nie ma korków.
- No ty zawsze jesteś wczesniej niż trzeba- zauważyło dziecię- mam to po tobie. Bo babcia się wszędzie spóźnia.
Wykorzystałam moment na umoralniającą gadkę,że nie wolno sie spóźniać, bo to świadczy o braku szacunku,bla,bla,bla...Zakończyłam stwierdzeniem,że jestem punktualna do bólu i już. I tak ma być! Z przytupem!
- w tej lecznicy sobie na pewno pomyślą: O Boże,znowu ta punktualna baba przyjechała...-podsumowała mnie filozoficznie dzidzia.
Nie mogłam złapać tchu przez resztę drogi i pani z lecznicy się mnie pytała czy wszystko ok, bo leciały mi łzy, po czym zaczęła mnie zapewniać,że Maniut zniósł zabieg bardzo dobrze i nie powinnam sie już martwić...

Słowo na sobotę...



Take care!

wtorek, 15 listopada 2011

Zepsuło mi się...

...oddychanie. Normalnie. Nie mogłam sobie głęboko odetchnąć. Nie moge nadal.To znaczy po siedemnastej próbie sie udaje. Albo ziewam.
Poszłam, poszłam, nie ma żartów. Polski dochtór, porządny, żeby nie było. Posłuchał, popukał.Potem kazał mje dmuchnąć w rurkię, zachwycił się dmuchaniem, potem wynikami dmuchania. Że ładne. I że normalne. I że nie zasłużyłam se na COPD jeszcze. Nosz. Stwierdził,żem zestresowana. Fakt, jestem. Nastoletnie dziecko plus praca na full time, plus studia, plus narzeczony, plus inwentarz może człowieka czasem zdezorientować, żeby nie powiedzieć wkurwić. Dał mje xanax i magnez. Tylko, że dzisiaj żre czwarty i mje nic lepiej. Sprawdziłam sobie juz objawy legionelli w necie i inne kfjatki. Nawet mje wyszło, że może to kręgosłup. Fakt, że mnie napier... odczuwam potworny ból, no ale jak się pracuje gdzie sie pracuje to umówmy się, że od cudów jednak był taki co po wodzie chodził. Póki co mam czekać dwa tygodnie i do dochtora wrócić. Na dalszą diagnostykę. Się zastanawiam, może powinnam testament spisać, bo mnie słowo "diagnostyka" optymizmem w tym kraju nie napawa. Jeszcze sobie może szczele morfologię jaką, bo mnie ostatnia pod względem poziomu żelaza taka średnia wyszła, żeby nie powiedzieć, że ło matko. A u mnie z jedzeniem tabletek to tak różnie. Dementywna bywam.
Trzymajcie kciuki, bo muszę wymyśleć komu w testamencie pierdzionek zaręczynowy z szesnastoma (sic!) diamentami i szafirem zapisać. Bo że nie smarkuli to wiadomo.
Póki co będe sobie powtarzać że...



Take care!

piątek, 4 listopada 2011

Pacjentka się nam zbiesiła...

...a taka fajna kobitka była!
Nawet czasem coś z sensem była powiedziała,a teraz juz tylko F..K U!
No,ale żebyż tylko. Inne kwiatki też. Niby się tam śmiejemy, bo co nam pozostało,niby że mamy fun, ale...Ciężko nam patrzeć na kobitkę. Ciężko patrzeć na jej dzieci, które patrzą na nas i szukają jakiejś odpowiedzi. Dlaczego mama,przy której nie można było powiedzieć do siostry "ty głupku", klnie,wyzywa wszystkich bez wyjątku i pozbywa się odzienia w ciągu setnych sekundy w dining roomie.
Chcielibyśmy im powiedzieć,że to tylko jak przeziębienie i przejdzie. Chcielibyśmy im powiedzieć,że nie muszą się wstydzić, bo my już chyba wszystko widzieliśmy i nic nas nie zaskoczy. Zamiast tego,tylko robimy takie "wspierająco-pocieszające" miny.Jedna z córek powiedziała mi,że raczej by wolała widzeć mamę martwa,niż w tym stanie.Ja ją rozumiem. Ma złamane serce.
Mojej córce kazałam się zastrzelić,albo zrzucić z klifów w Howth jak zacznę jeść pety z popielniczki. Jak nie to ją bedę straszyć do końca jej życia. A potem jej dzieci. A potem dzieci jej dzieci. Taka jest moja ostatnia wola,którą niniejszym podaję do wiadomości na piśmie.

Koty żyją i mają sie dobrze,mruczą i grzeją. Jak piecyki. A w grudniu są trzy pay days! Ha!

Czyżby Maniut?



Normalnie wypisz-wymaluj!!!

i słowo na dzisiaj...



Take care!

poniedziałek, 31 października 2011

Happy Haloween:)))

Będą strzelać, już nie możemy się z Alicją doczekać fajerwerków.Ciekawe czy Maniut się będzie bał, bo Lola to ma głęboko w...
W związku z tym życzymy wszystkim Happy Haloween!!!

Uwaga bo grasują potwory...



Albo i nawet...



Take care!

czwartek, 27 października 2011

Odbija mnie się...

...psychologią i teorią osobowości. Erikson i Marcia wychodzą mi uszami a końca nie widać...
Tydzień wolny od pracy spędzamy jednak miło. Dziecko ma work experience w moim NH i dobrze. Niech widzi,że matka w pocie czoła zarabia na kieliszek chleba. Koty mają sie dobrze, rosną, jedne wzdłuż, drugie wszerz, i obrastają w futro...



Powoli zapadają w zimowy sen...




...w dziwnych miejscach :)

A poza tym leniwie, domowo i ciepło.Dzisiaj pachnie czosnkiem i bazylią, bo były pyszne grzanki z pomidorkami, mozarellą i bazylią dla przyjaciół,którzy przyszli nas odwiedzić.

Słowo na dzisiaj...



No to są razem,jeżdzą na zakupy, siedzą w kuchni i gotują, pieknie tak...szkoda,że tylko tydzien...

Take care!

środa, 5 października 2011

Delphine Fieberg

A while back, at the entrance of a gym, there was a picture of a very thin and beautiful woman. The caption was "This summer, do you want to be a mermaid or a whale?"

The story goes, a woman (of clothing size unknown) answered the following way:

"Dear people, whales are always surrounded by friends (dolphins, seals, curious humans), they are sexually active and raise their children with great tenderness.
They entertain like crazy with dolphins and eat lots of prawns. They swim all day and travel to fantastic places like Patagonia, the Barents Sea or the coral reefs of Polynesia.
They sing incredibly well and sometimes even are on cds. They are impressive and dearly loved animals, which everyone defend and admires.

Mermaids do not exist.

But if they existed, they would line up to see a psychologist because of a problem of split personality: woman or fish?
They would have no sex life and could not bear children.
Yes, they would be lovely, but lonely and sad.
And, who wants a girl that smells like fish by his side?

Without a doubt, I'd rather be a whale.

At a time when the media tells us that only thin is beautiful, I prefer to eat ice cream with my kids, to have dinner with my husband, to eat and drink and have fun with my friends.

We women, we gain weight because we accumulate so much wisdom and knowledge that there isn't enough space in our heads, and it spreads all over our bodies.
We are not fat, we are greatly cultivated.
Every time I see my curves in the mirror, I tell myself: "How amazing am I ?! "


środa, 28 września 2011

Koty...

...bywa, że rosną w doniczkach...



...czasem rosną na drzewach.Kocich.



Nie wiem czy jest coś bardziej kojącego po ciężkim dniu pracy, niż widok śpiącego kota. Swoją drogą ja musiałabym ich mieć chyba z piećdziesiąt, żeby móc ukoić nerwy po pracy, którą wykonuje. Ale. Nie narzekajmy,gdyż celtyckiego tygrysa żre rak zwany recesją i powinnam skakać do góry z okazji,że mam pracę. Taką mnie sentencję wyartykuowała koleżanka niedawno. Beżowa koleżanka. Nie żebym miała jakieś uprzedzenia, ale może wie co gada...To skaczę. Bez przekonania,ale skaczę. Bo co jak zobaczą,że nie skaczę i mi zabiorą? Koty na żebry mnie wysłać przyjdzie...
Nie wiem,czy recesja spowodowała to,ale się ze mnie ostatnio zrobiła straszna...



I dobrze mi z tym i niech tak zostanie!

Take care!

piątek, 16 września 2011

Maniek okazał się być...

...wielkim fanem tenisa...



Pozostaje też niezbitym faktem, iż w prostej linii pochodzi od księcia Drakuli:))



Oraz słowo na sobotę....




Take care!

czwartek, 18 sierpnia 2011

Troszkę mnie nie było, a tu....



...rodzina nam się powiększyła.



Zdecydowaliśmy,że to czego nam w domu brakuje to drugi kot. A konkretnie kociak.I najlepiej żeby tym razem był facet i długowłosy.Nie planowaliśmy tylko,że bedzie miał trzy łapki,ale jest gość nie?



Maniek zwany tez Maniuchem,Maniutem etc..przybył do nas posiadając wiele dóbr,niekoniecznie pożadanych.Uporczywa biegunka,robaki i cudowna infekcja grzybiczna, zaraźliwa dla ludzi oraz innych kotów.Tyle,że u ludzi dośc łatwo wyleczalna,gorzej z kotami.Po miesiącu troskliwej opieki,Maniut podwoił wagę,futerko przestało mu sterczeć na wszystkie strony, infekcja prawie wyleczona, a po biegunce dawno nie ma śladu...
Zaczął w końcu przypominać kota i mógł zostać zaszczepiony, a pani doktor była pod wrażeniem jak bardzo się kot poprawił,no a mnie dużo nie brakowało,żeby pęknąć z dumy.
Czy też pęc:))


niedziela, 24 kwietnia 2011