...i zmarzły mi paluszki...
...nadeszła zima....
....i zmarzły kotom uszki.....
Połetka nie?
Tak wyglądają koty w wersji zimowej. Wszystkim jest zimno więc i kotom też, a co. Zachwycone nie były, ale pozowały. "Musiały, nie miały innego wyjścia" - podsumowała mnie moja mama.
No dzięki Ci matko. Toż to ja nie jestem dręczyciel zwierząt. Ja w dobrej wierze jednakże.
Florek ma się dobrze, aczkolwiek cierpi ostatnimi czasy na przerost ząbków, więc jesteśmy stałymi gośćmi w lecznicy. I otóż proszę sobie wyobrazić, że Florek jest tak luzackim kłólikiem, że większość zabiegów ma wykonywane bez podawania anestetyków, bo u kłólików to niebezpieczne może być. Nikogo nie gryzie, nawet nie próbuje, posłusznie daje sobie zaglądać do mordki i odpiłowywać zębolki. No czyż nie jest kochanym kłólikiem?
Tutaj właśnie Florek w wersji luzackiej, miętolony przez me dziecię.
Tak sie wyluzował, że sobie kolegę na chatę zaprosił....
I jeszcze słowo na wtorek....
Take care!
xD
OdpowiedzUsuńDzień dobry, przeczytałam cały blog - jest rewelacyjny:)). Tylko nie rozumiem dlaczego , gdy blog dobrze się czyta tak mało jest wpisów od właściciela. Stanowczo proszę -uprzejmie- o więcej. Też mam kota i psa. Pozdrawiam cieplutko z zaśnieżonego południa Polski
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. Mało, bo właścicielka życzyłaby sobie,żeby doba miałą 48 godzin:)) Dziękuję za ciepłe słowa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJ, majjj ;) Daj znać jak na froncie...
OdpowiedzUsuńAbi wybacz, psychologia mnie pobiła.....
OdpowiedzUsuńpodpisuję się pod słowami Anonimowego z 4 grudnia. Za mało waść.
OdpowiedzUsuńAgu, nie obiecuje....
Usuń