sobota, 26 listopada 2011

Samochodowe rozmowy z dziecięciem...

Jedziemy z dzidzią odebrać Maniucha z kastracji, droga piękna,że aż się chce jechać.
- Zdążymy, nie martw się- mówię do dziecka patrząc kątem oka na zegar w samochodzie -Nawet właściwie będziemy za wcześniej, tu nigdy nie ma korków.
- No ty zawsze jesteś wczesniej niż trzeba- zauważyło dziecię- mam to po tobie. Bo babcia się wszędzie spóźnia.
Wykorzystałam moment na umoralniającą gadkę,że nie wolno sie spóźniać, bo to świadczy o braku szacunku,bla,bla,bla...Zakończyłam stwierdzeniem,że jestem punktualna do bólu i już. I tak ma być! Z przytupem!
- w tej lecznicy sobie na pewno pomyślą: O Boże,znowu ta punktualna baba przyjechała...-podsumowała mnie filozoficznie dzidzia.
Nie mogłam złapać tchu przez resztę drogi i pani z lecznicy się mnie pytała czy wszystko ok, bo leciały mi łzy, po czym zaczęła mnie zapewniać,że Maniut zniósł zabieg bardzo dobrze i nie powinnam sie już martwić...

Słowo na sobotę...



Take care!

1 komentarz:

  1. jak zwykle pięknie, lubię jak piszesz- jesteś taka moja osobista Chmielewska buziaki

    OdpowiedzUsuń